- 29 maja, 2024
- Łukasz „Juby” Ptaszyński
- Zdjęcia: Robert Brykała
Tym razem Robert z ekipą gratowników gości pod Warszawą u Pana Sławka, właściciela mini kolekcji Tarpanów. Jeden z nich jest bardzo szczególny, to model 237 z benzynowym silnikiem wyposażony na potrzeby ekip Energetyki w napęd na cztery koła. Czy uda się uratować protoplastę Honkera z Antoninka? Czy wersja 4x4 faktycznie powstawała w FSR?
Tarpan jest dla Muzeum Skarb Narodu bardzo ważnym samochodem. Przez lata nie miał w Polsce zbyt dobrej opinii, był motoryzacyjnym popychadłem krytykowanym za braki w ergonomii, słabą jakość czy niski komfort jazdy. Nie pamiętano do czego i w jakich czasach go stworzono. Dopiero Robert pokazał światu drzemiący w nim zabytkowy potencjał i piękno udowadniając, że gdyby nie zaniedbania właścicieli opinia o nim byłaby znacznie lepsza. Dowodem na miłość do konstrukcji z Antoninka jest piękny, wystawowy Tarpan 233 odrestaurowany z pietyzmem pod czujnym okiem Roberta i Muzeum Skarb Narodu, który znalazł swoje miejsce na pierwszym zdjęciu w Wikipedii pod hasłem FSR Tarpan. Dwukolorowa 233-ka to nie jedyny egzemplarz w zbiorach, jest w nich odrestaurowany Rolnik i niebieski, zachowany w oryginalnym stanie pojazd. Robert z ekipą każdy sygnał o Tarpanie czekającym na ratunek traktuje poważnie. Nie zawsze czas o środki pozwalają na szybką reakcję, ale wiadomość od Pana Sławka była elektryzująca i kazała Robertowi wsiąść w Lublina i ruszyć z misją.
Pan Sławek nie ma już ani sił, ani czasu dla swoich Tarpanów, nadal darzy je jednak sentymentem i nie chce by skończyły w hucie. Pierwszy z nich to, jak to określa typowa furmanka z PRL-u, czyli model z krótką kabiną i drewnianą paką. W razie potrzeby mieścił trzy osoby i 1800 kilogramów ładunku, choć znosił o wiele więcej. Militarny, zielony kolor to pamiątka po jego wojskowym epizodzie. Początkowo zasilał park maszynowy PGR-u gdzie przepracował kilkanaście lat przejeżdżając wiele kilometrów. Nieco zmęczony życiem został odkupiony za czapkę śliwek i przysłowiową flaszkę przez prywatnego właściciela by służyć w jego gospodarstwie. Nowy właściciel był zdumiony, gdy po 2 czy 3 latach od zakupu, we wczesnych latach 90. jego Tarpan został przywołany na ćwiczenia rezerwy. Razem z ówczesnym właścicielem odsłużył dwa tygodnie, akurat w czasie zbiorów plonów, ale na szczęście po tym epizodzie wojsko o nim zapomniało i w nowych, niezbyt starannie położonych barwach, wrócił do cywila.
Robert przypomniał, że przepisy o wcielaniu samochodów terenowych do wojska w razie wojny obowiązują do dziś, wyrażając zdziwienie, że ktoś chciał wcielać do służby Tarpana, radząc jedocześnie dzisiejszym właścicielom terenówek pomalowanie ich na jaskrawy, żółty kolor, co może zniechęcić przed ich militarnym zastosowaniem. Mimo wojskowej przygody ten egzemplarz jest dość pospolity, do tego jego stan zachowania pozostawia wiele do życzenia. Znacznie ciekawszy egzemplarz krył się za nim.
Stojący wysoko na czterech resorach, niczym 239 Diesel, rodzynek wyposażony jest w silnik S21 i instalację LPG. Informacja o napędzie na cztery koła sprawiła, że Robert dosłownie padł przed nim na kolana. Rzut oka pod samochód potwierdził słowa właściciela, według którego jest to jeden z około 30 pojazdów wyprodukowanych w roku 1988 jako seria informacyjna dla ekip terenowych Energetyki. Honker był już na horyzoncie, jednak lista chętnych była bardzo długa, od Policji poprzez służby ratownicze po Ochotnicze Straże Pożarne.
Energetyka do tej pory korzystała z UAZów, które oprócz wszystkich swoich przywar miały ogromną wadę w postaci konieczności rozliczania części zamiennych do nich w sztucznej walucie, Rublu Transferowym, którego kurs był wyższy niż Dolara Amerykańskiego. To sprawiało, że koszty eksploatacji stawały się absurdalne. Energetyka potrzebowała innego auta, koniecznie z napędem 4×4. Wedle wersji znanej Panu Sławkowi tak powstał Super Rolnik. Bazuje na klasycznym nadwoziu z przesuwną ścianą, mogącym pomieścić od 3 do 6 osób i blaszanymi burtami przestrzeni ładunkowej wyposażonej dodatkowo w hardtop (na którym początkowo były belki do wożenia drabin po których pozostały tylko dziury).
Wysokoprężne silniki Perkinsa były towarem deficytowym, w pierwszej kolejności szły do ciągników, tylko nieliczne bloki udawało się pozyskać z linii produkcyjnej przed obróbką do standardu ciągnikowego, na potrzeby FSR. Co więcej Energetyka wcale nie chciała silników diesla, które generowały ogromne wibracje i idący w parze z nimi hałas. Silnik od traktora uniemożliwiałby ekipom Energetyki łączność bezprzewodową, a dostęp do reglamentowanej benzyny nie był dla państwowego przedsiębiorstwa problemem. Pod ręką był silnik pamiętający Warszawę, czyli S21. W 1988 konstrukcja ze wszech miar archaiczna, ale sprawdzająca się w ważącym przeszło 2100 kilogramów samochodzie lepiej niż implementowany do Honkera silnik 1500 z Poloneza.
Odnaleziony u Pana Sławka wóz był niebieski, lecz jego obecny właściciel jako miłośnik militariów woli barwę khaki. Szczęśliwym trafem, gdy w 2006 odnalazł Tarpana 4×4 w leśniczówce w Trzmielu pojazd miał już na sobie kamuflaż. Do nowego domu 237-ka została przywieziona z lasu przez poprzedniego właściciela na kołach, więc szczęśliwy nabywca nie zagłębiał się w stan techniczny auta, które i tak nie miało takich „drobiazgów” jak opłaty czy przegląd. Doprowadzenie go do stanu, w którym mógłby go jako tako rzetelnie przejść zajęło rok. Co ciekawe ten egzemplarz ma wspomaganie kierownicy oparte o pompę z Ursusa, szeroką chłodnicę, której montaż ułatwił fakt, iż nadwozie zamontowano wyżej na ramie. Ukłonem w stronę Energetyków była prosta, mieszalnikowa instalacja LPG, która dzięki zamontowanemu na pace 120-litrowemu zbiornikowi na propan-butan gwarantowała akceptowalny zasięg przy spalaniu rzędu od 15 litrów na trasie do 40 w terenie (przy użyciu blokad i wysokiego terenowego przełożenia).
Gdy auto trafiło do Pana Sławka wykonał w nim niezbędne prace nad oświetleniem, hamulcami i zadbał o elementy wpływające na dzielność w terenie. O dziwo Tarpan działał niezawodnie, psuły się jedynie drobiazgi i… kierownica, która poddała się podczas lądowania po skoku w terenie. Tarpan, uważany przez wielu za najgorszy samochód świata, okazał się dzielnym w terenie, w miarę niezawodnym towarzyszem nawet całkiem długich podróży niezależnie od nawierzchni, po której przyszło mu jechać.
Początkowo Robert chciał zabrać Tarpana, zabezpieczyć przed dalszą dekompozycją i odstawić do poczekalni, jednak egzemplarz jest na tyle ciekawy, że zdecydował o przewróceniu ma sprawności terenowej jak najszybciej. Odpalenie auta na benzynie, która od kilkunastu miesięcy znajduje się w baku mogłoby być tragiczne w skutkach dla silnika, ale tu z pomocą przychodzi instalacja gazowa, która jedocześnie uniezależnia motor S21 od problemów ze współczesnymi biopaliwami. Pierwsza próba odpalenia na gazie była bezowocna. Na benzynie też nie chciał zagadać, więc na pakę Lublina trafił przy pomocy wciągarki.
Priorytetem jest przewrócenie do sprawności wersji 4×4, wszak Robert obiecał poprzedniemu właścicielowi pierwszą jazdę Energetykiem po terenie Twierdzy Modlin, gdzie swój dom znalazło Muzeum Skarb Narodu. Dlatego po naładowaniu akumulatora i oznaczeniu nowego nabytku naklejką „Graty dają radę” Robert „obiecał” mu nowe tylne lampy, jeśli odpali. Tak też się stało, wystarczyło trochę serca i Tarpan zakręcił silnikiem. Ze względu na brak sprawnej chłodnicy motor pracował tylko chwilę, ale Robert zdobył już potrzebny element, wykonując kolejny krok ku jezdności Tarpana. Kolejnym brakiem są felgi. Szesnastocalowe nie pasują ze względu na most od UAZ’a, więc Robert zastanawia się nad radzieckimi obręczami z tego modelu albo nad kołami z Honkera a nawet… Vitary.
Dajcie znać co o tym sądzicie przy okazji dając znać, czy Energetyk powinien zostać w paramilitarnych barwach czy powinno się go przywrócić do niebiesko-białej kolorystyki? Oczywiście czym prędzej zabrano się za lampy, Robert nie zmienił całych, jako że pod ręką miał tylko takie ze zintegrowanym światłem cofania. Chcąc pozostać w zgodzie z oryginałem zmienił tylko klosze, które jako znany miłośnik produktów FSR posiadał ze starych zapasów. W tak zwanym międzyczasie Robert kupił podłogę, która w Energetyku była w katastrofalnym stanie. Nie zdoła jej wymienić do weekendu przełomu maja i czerwca, kiedy to Muzeum Skarb Narodu będzie gościło w Twierdzy Modlin uczestników Rajdu Koguta, ale ekipa gratowników zrobi wszystko, by Tarpan 4×4 był podczas tego wydarzenia jezdny.