Gdy w roku 1956 Warszawa ze zdjęć wyruszała w podróż do Norwegii była nowym i lśniącym samochodem. 60 lat później wróciła do Polski. Mimo, że nie lśniła już nowością to emocje były znacznie większe.
Kilka lat temu przeglądając strony ze złomowiskami Jacek trafił na zdjęcia znajomych sylwetek. Pierwsze skojarzenie było jednoznaczne, jakie fajne spatynowane Pobiedy. Zdjęć było jednak trochę więcej i na jednym z nich był kołpak z napisem FSO, mimo ogromnego podobieństwa do radzieckiego pierwowzoru to bez wątpienia był polski kołpak a co za tym idzie to musiała być Warszawa.
Skąd ona tam się wzięła i jakim cudem w takim stanie przetrwała prawie 60 lat? W latach 50 pojazdy z FSO eksportowano do wielu zakątków świata a do Norwegii trafiło 841 Warszaw. Mimo surowszego klimatu Norwedzy unikają soli na drogach i mimo, że są bogatszym narodem samochody traktowali z ogromnym pietyzmem.
Od tejchwili Jacek myślał głównie, jak ściągnąć Warszawę z powrotem do Polski. Zaczął od wysłania znajomego aby sprawdził, czy zdjęcia są aktualne i czy możliwy jest zakup. Niechęć właściciela złomowiska do obcych była większa niż zamiłowanie do pieniędzy więc bardzo szybko zbył zarówno posłańca jak i potem samego Jacka gdy ten pojawił się na miejscu w Norwegii.
Mimo bardzo długiej drogi udało mu się jedynie zobaczyć, że Warszawa jest w nie najgorszym stanie...
…ustalić cenę i czekać aż uda się udrożnić wyjazd bo znajdowała się w trudno dostępnej części. Norweg sprawiał wrażenie niezainteresowanego sprzedażą, z czym się nie krył a w pewnym momencie wręcz wyraził swoje niezadowolenie za pomocą strzelby. Mimo takiego przebiegu negocjacji udało się po jakimś czasie doprowadzić do wystawienia samochodu z zakamarków złomowiska.
Kolejny raz pojechał już lawetą a samo spotkanie przebiegało już znacznie przyjaźniej. Dowiedział się, że Warszawa przez ponad 50 lat należała do jednego właściciela. Przez ten czas była serwisowana i utrzymywana jako drugi samochód w rodzinie. Po śmierci właściciela rodzina bez żadnych sentymentów odprowadziła samochód na złom. Tu stał ponad 7 lat aż zainteresował się nią Jacek
Droga do Polski to była już tylko formalność, kilkadziesiąt godzin jazdy i rozmyślanie: Co dalej?
Nie trudno się domyślić, że pierwszą rzeczą jaką zrobił Jacek była próba odpalenia silnika. Wiedział o problemie z uszczelką ale godziny w garażu zaowocowały, że silnik „Zagadał”. Nie była to równa praca, słychać było niedomagania ale cel został osiągnięty. Był to oczywiście tylko zabieg dla pokrzepienia serc bo oczywiste było, że silnik wymaga kompleksowego remontu. Niemal od samego początku gdy zobaczyli Norkę, bo tak dostała na imię, wiedzieli, że nie można zniszczyć w niej tego co najcenniejsze.
Była to oczywiście jej niesamowita historia i autentyczność.
Nie ma drugiej tak prawdziwej i nigdy nie remontowanej Warszawy M20. Po doprowadzeniu jej do pełnej sprawności i naprawie kilku ubytków blachy samochód przeszedł pozytywnie przegląd, co przy takim wyglądzie nie wydaje się takie oczywiste. Wkrótce potem odbyła się jej premiera podczas dorocznej „Bikiniady” czyli zlotu Warszaw. Mimo, że na imprezie pojawiło się wiele lśniących pojazdów ze wszystkich lat produkcji to jednak wzrok wszystkich skierowany został na prawdziwą gwiazdę. Wszyscy podziwiali oryginalność samochodu, jej cudowną patynę i fakt, że mimo 60 lat nigdy nie był remontowany (blacharsko-lakierniczo).
Norkę mieliście okazję podziwiać na naszej wystawie zarówno w pierwszym jak i drugim sezonie.
Więcej o tym wyjątkowym samochodzie możecie obejrzeć w naszym najnowszym filmie "Warszawa M20 - Kombinacja norweska".
POMAGAMY WŁAŚCICIELOWI ODBUDOWAĆ MIEJSCE PRACY!
Kilka tygodni temu Jacka spotkała prawdziwa tragedia, pożar strawił warsztat, który prowadził od lat. Nie mogąc pogodzić się z tym postanowiliśmy włączyć się w odbudowę Warsztatu. Chcemy uzbierać na wózek widłowy. Wierzymy, że to się uda.
Charytatywna zrzutka na wózek widłowy
Prowadzimy zrzutkę na odbudowę warsztatu Jacka, który był dorobkiem jego życia, i który oprócz tego że był jego głównym źródłem utrzymania, to była także miejscem pracy innych zatrudnionych w warsztacie.
Oprócz zrzutki, na allegro prowadzimy CHARYTATYWNĄ LICYTACJĘ wyjątkowego nadwozia Warszawy M20, która może być bazą wyjściową to odbudowy wspaniałego klasyka motoryzacji polskiej, jakim niewątpliwie jest FSO Warszawa.
Grupa Facebook na której publikowane są "Bikiniarskie licytacje charytatywne"
GRUPA FACEBOOK na której zamieszczane są wszelkie licytacje przedmiotów, usług, co tylko komu przyjdzie do głowy. Pieniądze z licytacji przeznaczane na jak najszybsze uruchomienie zakładu, zakup niezbędnych narzędzi i maszyn oraz zbudowanie choćby prowizorycznego zadaszenia.