Czego nie zrobił producent uczynili użytkownicy i zdolni polscy mechanicy. Pod maski „cieniasów” trafiały różne jednostki napędowe o włoskiej proweniencji. 1,2 8 i 16 zaworowe, wolnossące i doładowane a nawet dużo nowocześniejsze siliki rodziny T-jet. Tuningowe tradycje kultywowało Seicento dostępne nie tylko jako Sporting ale i Abarth a nawet limitowana seria Michael Schumacher. „Sej” ma szczególne miejsce w moim sercu, jako że o model 1,1 VAN oparty był projekt magazynu GT w którym przez lata pracowałem. Mowa o SC Coperze, aucie redakcyjnym poddanym licznym modyfikacjom. Dobrze wspominam montaż instalacji wtrysku podtlenku azotu, która wyniosła osiągi auta na nowy poziom, czy tak zwany „flamer kit” który sprawiał, że wydech ział żywym ogniem.