Żuk A13 Pick up

Żuk A13 Pick up: graciarska misja ratunkowa

Serce każdego gratownika raduje się, gdy może ocalić kolejny samochód. Z drugiej strony podjęcie decyzji, które auto ratować, gdy trzeba wybierać spośród kilku egzemplarzy nigdy nie jest łatwe. Tak było i tym razem, gdy celem misji stał się Żuk. Po przybyciu na posesję okazało się, że na zbawienie czekają aż trzy egzemplarze. Niestety możliwości transportowe Lublina są ograniczone i chłopaki musieli podjąć trudną decyzję którego zabierają.

Żuk na lawecie Lublin

Pierwszym kandydatem był strażacki „smutek” w przejściowej wersji z jednym przetłoczeniem. Artur ma podobny egzemplarz, który można oglądać na ekspozycji plenerowej Muzeum Skarb Narodu. Jego samochód ma starszego typu zderzaki, niż zastany na tej misji Żuk, ekipa podjęła więc decyzję o nie dublowaniu eksponatów.

Kolejny w kolejce do ocalenia od zapomnienia był strażacki „naiwniak” w bardzo wczesnym wydaniu ze skrzynią biegów przy samej kierownicy. Niestety stan tej sztuki nie rokuje zbyt dobrze, karoseria przypomina szwajcarski ser, więc i ten dostawczak nie dostanie póki co drugiej szansy.

Serca chłopaków skradł trzeci egzemplarz, błękitne A13 z nadwoziem typu „wanna”. Nie, żeby to auto było w szczególnie dobrym stanie blacharskim, wykwity korozji były widoczne z daleka, z odległości kilku metrów widać już było perforacje, ale mimo to spatynowana karoseria wygląda majestatycznie.

Ekipa nie miała zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji i rozważenie czy taki zakup ma sens, gdyż właściciel posesji był ograniczony czasowo, więc zamiast tego zabrali się do wypychania wybranego egzemplarza na utwardzoną nawierzchnię. Czy zakup Żuka od handlarza ma dziś sens? Wszystko zależy od jego stanu i ceny. Ta druga była jak na rok 2024 niezła, a polskie dostawczaki z głębokiego PRLu zawsze wymagają remontu.

Chociaż Robert obiecał już kiedyś widzom, że przywróci do życia pick up’a robiąc z niego dwukolorowego cukiereczka i ma do tego bazę, to mimo wszystko decyzja o kupnie nie mogła być inna. Przód nie wygląda tragicznie, gorzej jest na pace, która oprócz przegranej walki z korozją stoczył też lewym narożnikiem pojedynek z jakąś przeszkodą.

Żuk A13 Pick up

Na szczęście Robert dysponuje potrzebnym do naprawy elementem, więc nie jest to nic czego nie dałoby się zrobić. Nie najlepiej wygląda też dziurawa klapa broniąca dostępu do przestrzeni ładunkowej, ale, jak mawiają graciarze, jest do czego spawać, a sam element da radę wyprostować.

Po jej otwarciu oczom Roberta ukazała się paka. Widok nie należał do najprzyjemniejszych raz ze względu na jej stan a dwa – znajdujące się tamże śmietnisko złożone z trucheł żukowych części nie nadających się do niczego. Zmartwieniem jest też wgięta od góry prawa burta, która nie ma dziur, ruda zaatakowała ją tylko powierzchownie, więc Ojciec Dyrektor nie wyklucza, że element da się reanimować.

Pierwsze wrażenie nie jest więc najgorsze, A13 wygląda, jakby długo stało pod dachem, a dopiero ostatnie lata było narażone na działanie warunków atmosferycznych. Karoseria nosi też ślady wcześniejszych remontów, gdzieniegdzie czuć szpachlę. Natomiast drzwi są zaskakująco solidne. Według dokumentów jest to rocznik 1988 i większość charakterystycznych detali to potwierdza.

Ciekawa jest też naklejka serwisowa z ASO Daewoo-FSO datowana na rok 1996. Ośmioletni dostawczak z Podlasia mógł trafić wtedy na kontrole do przejętego przez koreański koncern warsztatu. Oględziny sprawiły, iż Robert podejrzewa, że Żuka wykorzystywano do transportu zwierząt, czego pamiątką jest znajdujące się na pace ucho kotwicze.

Co ważniejsze wszystkie znaki na niebie i Żuku wskazują, że jest to oryginalny blaszany pick up, więc Robert obiecał mu godną emeryturę. Podróż Lublinem Giallo Ginestra ze swoim „dziadkiem” na pace zapowiadała się epicko, dla takich chwil warto być graciarzem, graciarką lub osoba gratowniczą.

Żuk A13 Pick up

Pierwszym zadaniem po przywiezieniu nowego nabytku na bazę to solidne sprzątanie. Drugim : usprawnienie chłodzenia poprzez zastosowanie w miejsce popsutego gumowego elementu części pozyskanej z… odkurzacza. Potrzeba matką wynalazków. Jak profesjonalista, czyli na oko, Robert ją odciął tak, by uzyskać zbliżony kształt i długość.

Pod nieobecność Mikołaja Brykała sam wszedł pod auto, by usprawnić układ chłodzenia. Dolanie wody ujawniło, że kranik spustowy był odkręcony, a po jego zakręceniu układ ukazał się szczelny. Olej zlany z silnika był czarny jak smoła, oprócz tego znajdowało się w nim sporo stałych elementów, a dodatkowo śmierdział paliwem. Nową substancję smarną nalano, jak to w Żuku, z kabiny. Przy okazji wymiany oleju Robert dostrzegł, że do wymiany jest też przewód od nagrzewnicy i kilka innych elementów.

Wymiany wymagały też mocno okopcone świece, co sugeruje, że auto sporo jeździło na ssaniu. Wymiana świec na produkty marki Iskra zajęła dłuższą chwilę, ale po tej operacji nadeszła chwila prawdy. Czy nowy nabytek odpali? Początkowo słabo kręcił, połączenie kablem masowym sprawił, że Żuk kręcił nieco lepiej. Układ paliwowy został zrobiony po graciarsku, na krótko z użyciem zastępczego zbiornika paliwa.

Niestety między Żukiem a Robertem dalej „nie iskrzyło”. Po czternastu godzinach walki Robert skapitulował. Niestety samotna noc w garażu nie uzdrowiła Żuka, Mikołaj nie odbierał telefonu, więc tym razem trzeba było wywiesić białą flagę. Taki żywot graciarza, raz z tarczą raz na tarczy.

Czy mimo porażki z pierwszymi próbami odpalenia błękitny A13 jest dobrym zakupem? Jak długo potrwa kompletowanie części? Kiedy nowy nabytek powróci na drogi? Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi. Pewne jest natomiast, że nowy nabytek trafi pod dach, zostanie zabezpieczony tak, by dekonstrukcja nie postępowała. Wiemy, że widzowie lubią projekty w takim stanie, często wręcz proszą, aby na karoserii zachować patynę będącą świadkiem historii danego egzemplarza, a jedynie doprowadzić go do sprawności mechanicznej.

Póki co Żuk trafia do poczekalni, może posłużyć jako powierzchnia do prezentacji nowości w sklepiku Muzeum Skarb Narodu, magnesów ze znanymi z naszych filmów i wystawowy plenerowej w Twierdzy Modlin samochodów. Zachęcam do ich zakupu jak i odwiedzania naszych mediów społecznościowych, w których będziecie mogli śledzić losy pick up’a i innych gratów, które niezmiennie dają radę!.