Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Żuk A07 Towos – Misja “gratownicza” o krok od żaru!

Mało brakowało! Tym razem akcja misji gratowniczej rozgrywała się tak blisko pieca hutniczego jak tylko możecie sobie wyobrazić, Robert nie ratował Żuka A07 czekającego na transport na złom, ba, nie wyrwał go ze złomowca, a zabrał go wprost z Huty Ostrowiec. Szesnaście lat czekał na ratunek w magazynie różnych „przydasi” na lepsze jutro. Teraz trafił na zasłużoną emeryturę w Muzeum Skarb Narodu.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Gdyby nie Marcin i Mariusz, którego pojazdem służbowym był omawiany Towos, los tego dostawczaka byłby smutny. Na szczęście kultura techniczna w Polsce istnieje i są ludzie, którym zależy na zachowaniu dziedzictwa motoryzacyjnego.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Kiedy w 2008 roku Żuk A07 w wersji TOWarowo OSobowej przestał być używany do wożenia ludzi i sprzętów potrzebnych w zakładzie pracy, głównie ze względu na coraz trudniejszy dostęp do części zamiennych a nawet materiałów eksploatacyjnych, jego los wydawał się przesądzony. Niechybnie trafiłby jako wkład do pieca. Ze względu na odległość od najbliższego nawet transport nie stanowiłby problemu. Można by go w ostatnią drogę nawet zapchać. Zamiast tego wylądował na szesnaście lat w prowizorycznym magazynie w hali po starej tlenowni. W anturażu skrzynek z oranżadą i różnych sprzętów stał nie tylko A07 z wyklejonym napisem „Huta Ostrowiec” ale i przyczepka… Zacznijmy jednak od auta.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Pracował jako auto do wszystkiego. Woził pracowników, sprzęty po terenie huty, zaopatrzenie z zewnątrz, ba, służył także do obsługi innych wydziałów poza terenem zakładu pracy. Miał szczęście do kierowców, dbali o niego z ojcowską wręcz troską. Rozczulającym detalem są firanki w oknach, które zostały zamontowane, gdy tylko Żuk trafił z FSC Lublin do swojego miejsca pracy.

Żuk A07 Towos - Misja "gratownicza" o krok od żaru!

Co ciekawe przed nim funkcję auta dostawczego w ostrowieckiej hucie pełniła znacznie głośniejsza Nysa 522 z 1973, w której słuchanie radia podczas jazdy mijało się z celem. W Żuku komfort słuchania muzyki był znacznie wyższy, więc odbiornik był na wyposażeniu. Jego następcą został Fiat Doblo, który miał wspomaganie kierownicy, skuteczne hamulce, ale brak mu było duszy.

Zresztą pracownicy do dziś z sentymentem wspominają polskiego dostawczaka z Lublina. Nysa nie sprawowała się tak dobrze, jej nadwozie rdzewiało, nie można było też za bardzo polegać na jej mechanice. Żuk był solidnym pracownikiem dlatego nie dziwi decyzja Szefa, żeby nie rozpisywać przetargu na wiekowy już pojazd, nie skazywać go na przetopienie tylko zabezpieczyć i zobaczyć co przyniesie czas. W myśl zasady jeść nie woła niech stoi.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

O ile w 2008 roku Żuki były powszechnym widokiem na polskich drogach, o tyle sezonowanie przez szesnaście lat sprawiło, że Towos dojrzał do roli zabytku techniki. Wcześniej jeździł i to wbrew pozorom nie tylko wkoło komina, pierwszy kierowca robił nim nawet trasy do Łodzi czy Warszawy. 200 kilometrów naraz to całkiem poważna wyprawa, ale zawsze wracał z nich o własnych siłach, nigdy na holu.

Tapicerowane drzwi, maty dźwiękochłonne czy lotnicze fotele sprawiały, że legitymował się namiastką komfortu. Uczciwe przeglądy techniczne i umiejętna eksploatacja sprawiły, że Żuk nawinął na koła ponad 120 000 kilometrów.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

W egzemplarzach z lat 90. z tyłu zamiast otwieranych drzwi pojawiła się podnoszona, dość długa klapa. Dziś jej siłowniki nie dają rady (na szczęście jest uniwersalna podpórka), a wieść gminna niesie, że jej zastosowanie to ukłon w stronę małych przedsiębiorców. W jej cieniu można było schronić się zarówno przed słońcem jak i przed deszczem co… poprawiało komfort chodnikowego handlu.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Zresztą przepisy prawa o ruchu drogowym nadal faworyzują polskie konstrukcje dostawcze z tamtych lat. Zarówno Nysa jak i Żuk ważą mniej niż 2,5 tony a tylko takie pojazdy mogą stać na polskich chodnikach. Szach mat elektryczne SUV’y.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Oprócz lotniczego fotela kierowcy w kabinie zainstalowano fotele z autobusu. Bez pasów bezpieczeństwa. Ale kto w szalonych latach 90. zwracał uwagę na takie drobiazgi? Co innego stanowiło problem. Przy komplecie pasażerów zdolności transportowe były niewielkie. Na szczęście na tą okoliczność powstała wspomniana już przyczepa. Stworzono ją z części Żuka rzecz jasna. Wiadomo też, że huta dostała trzy Żuki. Tak, nie kupiła a dostała w formie barteru. Dziś nikt nie pamięta szczegółów tej transakcji, ale ważne, że ostatni jej element znalazł bezpieczne miejsce schronienia w Twierdzy Modlin.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Przyczepa ma nawet sprawne oświetlenie, ale ze względu na stan opon trafiła na Lublina, do którego podpięto lawetę z Żukiem. Taki zestaw to miód na serce każdego graciarza. Cytując jednego z kulinarnych youtuberów: „rooobii wraaaażenieee!”.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Oględziny przy naturalnym oświetleniu wypadły obiecująco. Na żywo widać wprawdzie kilka zaprawek, ale po zdjęciach Robert nie sądził, że większość karoserii jest w pierwszym lakierze. Pod maską znajduje się napis „hybrid”. Elektryfikacja „Króla dróg”? Nie, tak po prostu oznaczano bezstykowy aparat zapłonowy, na którym wreszcie można było polegać.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Czyszczenie platynek w aparatach zapłonowych Tarpanów, Nys i Żuków to czynność serwisowa, którą każdy użytkownik tych aut zna aż za dobrze. Zaśniedziałe platynki są zmorą aut eksploatowanych na krótkich dystansach, więc ten egzemplarz pozbawiony jest tej przywary. Wymiany najprawdopodobniej będzie wymagała pompa hamulcowa, chłodnica sucha, ale o woni glikolu.

Bardzo rzetelny materiał na klasyka trafił się Brykale.

Braki w galanterii nie są dla prawdziwego graciarza, jak Robert, problemem, gdyż od lat gromadzi różnego rodzaju elementy do polskich pojazdów. Brak kołpaków czy zabezpieczone w dość toporny sposób klamki to znamiona późnego egzemplarza. Plastikowe osłonki… względy bezpieczeństwa. Najgorszy jest stan progów, ale nie ma dramatu. Za to wnętrze jest przytulne, na wyposażeniu oprócz firanek i akcesoryjnej kanapy jest nawet farelka.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Gdyby tego było mało to wraz z autem ekipa MSN dostała kilka elementów eksploatacyjnych a nawet katalog części zamiennych czy książkę gwarancyjną oraz instrukcję obsługi. Wspaniałe artefakty. Kluczyk z napisem Fiat to pokłosie tak zwanej „fiatyzacji” polskiej motoryzacji, fabryczny zestaw narzędzi (większy niż w autach osobowych) to z kolei znak, że obsługa serwisowa dostawczaka wymaga nie tylko wiedzy, ale i odpowiednich przyrządów.

Robert, jak na youtubera przystało, bardziej niż z dotykania dziewiętnastki, osiemnastki czy nawet siedemnastki ucieszył się z obcowania z trzynastą. Kluczem rzecz jasna, to motoryzacyjny kanał. Mnogość części zamiennych znajdujących się w aucie poraża. Była tam nawet nowa, rzemieślnicza korba do odpalania silnika. Jeszcze tylko krótka wizyta na myjni i zestaw ruszył w podróż do Warszawy.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

W tym miejscu można by zakończyć film, ale ADHD Roberta sprawiło, że po dotarciu do garażo-warsztatu, nie zdejmując nowej zdobyczy z lawety, szef Muzeum Skarb Narodu postanowił go odpalić.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Wymiana oleju i filtra po ciemku to może niezbyt sensowna i brudna robota, ale na graciarza podziałała niczym najlepsze stabilizatory nastroju. Płyn chłodniczy, akumulator, paliwo podane z alternatywnego zasobnika i… sukces! Tym razem udało się odpalić silnik pod nieobecność Mikołaja. Euforii Brykały nie było końca.

Wycieczka do Ostrowca była owocna, szesnaście lat hibernacji zakonserwowało Żuka. Doczekał czasów, w których jest cenionym klasykiem niczym w kapsule czasu.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Ogromne podziękowania należą się oczywiście załodze huty a w szczególności Marcinowi i Mariuszowi, którzy ocalali go nie tylko od zapomnienia, ale przede wszystkim zakończenia żywota w piecu hutniczym.

Żuk A07 wyciągnięty z Huty Ostrowiec

Ukłony także dla widzów, bez których kanał by nie istniał. To oni dali cynk, że takie auto istnieje i przekazali kontakt gratowniczej ekipie wypadowej. Zestaw Żuk A07 Towos z przyczepką znalazł bezpieczne schronienie, już nic złego go nie spotka. Historie znalazła swój happy end, a takie lubimy najbardziej.