- 28 listopada, 2024
- Łukasz „Juby” Ptaszyński
- Fotosy z filmu: Fiat 126p do zadań specjalnych - Kupiliśmy Malucha z pługiem za 700 zł!
Czasy tanich Fiatów 126p się skończyły, mówią. A Maarten mówi sprawdzam. Kiedy Gratownicy dostali sygnał, że za siedem stówek można wytargać Malucha z pługiem śnieżnym nie zastanawiali się długo tylko wsiedli z lawetę i pojechali go kupić. Pod osłoną nocy, bez kamer, przeprowadzili szybką akcję. Ile wart jest kupiony spontanicznie zestaw do odśnieżania?
Fiat 126p idealnie nadaje się do odśnieżania. Silnik z tyłu, dociążona oś napędowa, więc wystarczy para łańcuchów lub po prostu dobre, klockowanie opony i można tyrać. Maluchy z lemieszami były swego czasu w Polsce popularne, jednak w dobie sentymentu za wszystkim, co kojarzy się z PRLem, taki FL w kolorze „Rosso Corsa” z 1991 to prawdziwy Skarb Narodu.
Ostatnie lata spędził za altanką, niechciany, niekochany czekał na kogoś, kto zauważy w nim potencjał. 700 złotych to mniej więcej cena doby w pięciogwiazdkowym hotelu w listopadzie. Jak za legendę PRLu – niewiele. Oczywiście ma to swoje odzwierciedlenie w stanie auta, ale z pewnością można go było sprzedać drożej. Gdy chłopaki przywieźli go do Modlina w Robercie obudziła się żyłka handlarza. Postanowił odpicować Fiata. Pierwsze wrażenie nie jest może najlepsze, wóz jest brudny, progi nie istnieją a na domiar złego brak akumulatora sprawił, że Maartenowi musiała wystarczyć informacja, że dwa lata temu silnik odpalał.
Umówmy się, 700 zł warty jest sam pług, 126p był więc gratis, a gratis to uczciwa cena. Drugi rzut oka i młotek użyty przez Brykałą, gdy tylko Maarten na chwilę się oddalił, napawa optymizmem. FL ma nowy bak, wahacze, amortyzatory czy przewody hamulcowe a blacharska nie jest tragiczna. Podłoga, przynajmniej w zarysie, istnieje. Wymiany wymagają z pewnością opony osi napędowej, ale już guma na pługu sparciała nie jest. Maarten był tak bardzo pewny, że autko odpali, że nawet zainwestował 50 zł w paliwo. A to nie są małe pieniądze.
Nowy właściciel zaczął oswajać się z myślą, że zrobił na tym zakupie niezły interes. Wprawdzie coś tam marudził, że auto jest młodsze od niego, ale humor wrócił mu, gdy sobie przypomniał, że jest niemal czterdziestolatkiem, a inżynier Karwowski też miał czerwonego Fiacika. Nawet pług zaczął się graciarzom podobać. Solidny, regulowany, a w razie czego warty na złomie kilka dyszek.
Nie jest to pierwszy 126p Maartena, kilkanaście lat temu kupił ciut drożej białego ST, które dzisiaj nawet w stanie rozkładu mają ceny ofertowe przebijające sufit. Zresztą EL-e zjedzone przez rudą szmatę są wystawiane za większe kwoty. Wprawdzie są to najpewniej ceny spekulacyjne, ale nakręca to spiralę absurdów cenowych. Jasne, auto w naszym kraju darzone jest sporym sentymentem, starsi musieli nimi jeździć, młodsi, jak Maarten chcieli, bo mają wspomnienia z dzieciństwa związane z tym modelem. Zresztą do tej pory nie miał czerwonego egzemplarza, a Robert dla odmiany ma z FL-em z 1991 w tym kolorze wspomnienia o zabarwieniu miłosnym, więc panowie uderzyli w sentymentalną nutę.
33 lata, słuszny chrystusowy wiek. Maarten stwierdził, że sprawdzi w jakim stanie jest olej i czym prędzej pali maszynę. Kiedy Robert odnajdywał kolejne zalety Malucha w postaci niedawno wymienionych części, jego „szwagier” ogarnął brakujący akumulator. Dziesiątka, trzynastka, ampul i kawałek papieru ściernego, takie artefakty miał w kieszeniach Maarten podczas nagrania. Czy to wystarczy, żeby usłyszeć charakterystyczne kasłanie dwucylindrowca? Gdyby mieli siedemnastkę mogli by go rozkręcić do ostatniej śrubki, jak słusznie zauważył Brykała.
Silnik na miejscu, olej brązowy, nie czarny, więc odpalenie powinno być bułką z masłem. Szczególnie, gdy na aucie przyklejona jest motywacyjna naklejka „Graty dają radę”. Tutaj psiknę, tu popieszczę, może będzie brykać jeszcze – zaintonował Maarten przed pierwszą próbą uruchomienia silnika. Ssanie, trochę chałupniczego autostartera w postaci WD-40 i… do trzech razy sztuka. Odpalił, co znaczy, że jego wartość znacząco wzrosła. Silnik działa, wycieraczki też, czas na jazdę testową. Jeździ do przodu, hamuje, cofa. No miód malina.
Przyszedł więc czas na modliński detailing. Maartenowi szkoda było patyny, ale Robert stwierdził, że ładny wygląd tylko zwiększy jego wartość. Wspólna praca przyniosła niezłe efekty, mokra karoseria wyglądała dobrze, ale Robertowi było mało.
Maarten z przerażaniem patrzył, jak kierownik Muzeum Skarb Narodu zajmuje się jego kolejną niunią, dotyka ją i pieści. Kiedy zaczęli szmatkować ją wspólnie Maarten cały czas nie był przekonany, czy Robert miał dobre intencje. Brykała urobił go oferując brakujący fotel pasażera by mogli wspólnie wyruszyć w pierwszą podróż.
Mimo braku śniegu Maarten wziął się do pracy bardzo energicznie, z werwą, Po białym byłoby łatwiej, ale jak się nie ma co się lubi to się zgarnia gruz i kamienie. Powoli, delikatnie, bez szarpania instruowany przez Roberta Maarten formował grubą pryzmę. Wprawdzie nierozbite grudy trochę przeszkadzały, ale praca szła z biglem. Robert był dumny ze swojego podopiecznego. Opanowany i subordynowany Maarten, to nie mogło trwać długo. Nagle, ni stąd ni z owąd, zamiast dokończyć działa, zrobił manipulatorem gazu all-in. FL prychnął, kichnął i zerwał przyczepność zdmuchując z mozołem formowaną przed lemieszem krechę sypkiej drobnicy. Może i Maarten wszystko rozsypał, ale za to bawił się świetnie.
Roberta zachowanie młodszego kolegi zasmuciło. Bez ceregieli i sentymentów ponownie wyciągnął ręce po własność kolegi, by samemu wziąć ją w obroty. „A gdybym był Spychaczowym to co byś powiedziała” rzucił i zaczął egoistycznie bawić się bez udziału Maartena. Gdy skończył był wyraźnie ukontentowany, aż dziw bierze, że Robert tak spokojnie wykorzystał własność kolegi do spychania. W tym roku zima nie ma prawa zaskoczyć ekipy Muzeum Skarb Narodu.
Na koniec demontaż konstrukcji trzymającej pług, która jest tak zmyślna, że nie uszkadza karoserii. Maarten kręcił śrubki tak sprawnie, że wyglądało to jakby w latach 90. robił biznes na przerabianiu tych aut na mini odśnieżarki, choć sam wyglądał przy tym jak ktoś, kto Maluchy w owym czasie kradł. Pewnie to kwestia czapki w stylu Najmrockiego, króla złodziei Polonezów, co trafnie zauważył Brykała.
Praca zespołowa przyniosła efekt, Robert od góry, Maarten od dołu i mimo nieco powiększonych otworów panowie z gracją trafili w ślizgi. Zderzak znalazł się na swoim miejscu. +10 punktów do aparycji. Faktycznie autko nie wygląda jak rupieć, którego należy usunąć z posesji, a rokujący youngtimer. Na żwirku zrobiłby wrażenie. Gdyby Maarten chciał się z nim rozstać spokojnie mógłby wołać 5000 złotych. Do negocjacji, Ale że handlarzem nie jest, po prostu ma zdiagnozowane zamiłowanie do gruzów kosztujących mniej niż tysiaka, to deklaruje, że czerwony FL zostanie z nim do końca. Swojego lub jego. Tylko czy zważywszy na love story Roberta związane z czerwonym 126p FL-em zapragnie go przejąć? Może wystarczy mu raz na jakiś czas rozebrać go ze zderzaka i poużywać go sobie do odśnieżania czy też spychania. Pod nieobecność Maartena.
To wspaniale, że chłopaki dobrze się bawili, udowadniając jednocześnie, że zamiast się sprzeczać „kto teraz” wystarczy dzielić się radością. A może Wy, drodzy widzowie, chcielibyście zobaczyć, a może nawet spróbować jak funkcjonuje zestaw złożony z Polskiego Fiata vel. FSM 126p i pługu. Nie wykluczone, że gdy odwiedzicie Muzeum Skarb Narodu, będziecie mogli tego doświadczyć. Po obejrzeniu filmu zostawcie lajka, a jeśli chcecie sprzedać samochód do tysiąca złotych albo oddać za darmo, dajcie znać w komentarzu. Może być z 1997, ulubionego rocznika bohaterów odcinka.
Kalendarz Muzeum Skarb Narodu 2025
Maluch jest jest jednym z bohaterów naszego kalendarza na rok 2025.