FSO Polonez V6 BiTurbo – tuningowy klasyk

FSO Polonez V6 BiTurbo – tuningowy klasyk

Modyfikacje z przełomu wieków przeżywają renesans. Nie każdemu ich styl przypadnie do gustu, ale nie sposób odmówić im specyficznego uroku. Szczególnie gdy mówimy o kompleksowym tuningu który łączy zmiany w wyglądzie z przeróbkami mechanicznymi. Mławski Polonez Atu jest jednym z najbardziej charakterystycznych aut powstałych we wczesnych latach 00. Trafił na okładkę kultowego magazynu GT, pisał o nim Auto Świat, doczekał się także prezentacji na antenie TVN Turbo. Dziś nadal jest w dobrej kondycji ciesząc drugiego właściciela. 21 lat po swojej premierze nadal robi niesamowite wrażenie.

FSO Polonez V6 BiTurbo

Autorem projektu jest pan Zdzisław, który tworzył go własnym sumptem, nie korzystając z pomocy wyspecjalizowanych w tuningu firm. Jako miłośnik modelu posiadał dwa srebrne egzemplarze odmiany Atu, jednym jeździł na co dzień, drugi modyfikował traktując jako hobby którym zaraził nie tylko syna ale i żonę. Założenia były proste – auto ma rzucać się w oczy i jeździć szybciej niż jakikolwiek inny Polonez.

FSO Polonez V6 BiTurbo

Na początku XXI wieku najpopularniejszym SWAPem do samochodów z żerańskiej fabryki był silnik 2,0 DOHC. 112 koni mechanicznych z seryjnej jednostki napędowej konstrukcji Aurelio Lamprediego nie satysfakcjonowało pana Zdzisława, pod maskę trafił więc dwunastozaworowy silnik 2,9 V6 ze stajni Forda. 145 koni było lepszym punktem wyjścia szczególnie, że wartością dodaną jest dźwięk widlastej szóstki.

Wbrew pozorom zmieszczenie takiego pieca w komorze silnika nie jest trudne, motor w układzie V jest krótszy i bardziej kompaktowy od rzędowych odpowiedników o zbliżonej pojemności skokowej. Chociaż w pierwszej wersji projektu na masce znajdował się potężny garb. Oczywiście operacja nie udałaby się, gdyby nie wiedza konstruktora w zakresie mechaniki.

silnik

Pan Zdzisław wiedział jakich klocków użyć, żeby operacja się udała, a czego nie był pewien sprawdził metodą prób i błędów. Silnik zblokowano ze skrzynią „piątką” pochodzącą ze Scorpio, wał napędowy zaadaptowano z BMW a most : z Fiata Argenta. Właściciel miał spory apetyt na moc, wszak Polonez miał mu służyć nie tylko do palenia gumy czy pokonywania rond bokiem, ale także to niezwykle popularnych wówczas wyścigów równoległych na dystansie 1/4 mili.

Pierwszym pomysłem na jej chwilowe zwiększenie była instalacja wtrysku podtlenku azotu. Jako, że gotowe zestawy były kosztowne garażowy konstruktor postanowił wykonać ją samodzielnie. Historie o strojeniu auta z synem trzymającym medyczną butle z gazem rozweselającym przeszły do legendy. Niestety to rozwiązanie nie było idealne, nawet mokra instalacja z dodatkowym wtryskiwaczem nie spełniała oczekiwań, jako, że przyrost mocy był tylko chwilowy, a dłuższe użycie prowadziło do spektakularnych awarii. Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą, nie obyło się więc bez detonacji silnika.

Polonez V6 BiTurbo z boku

Kolejny pomysł pana Zdzisława był nie mniej szalony za to dawał szansę na permanentne zwiększenie mocy i poprawę osiągów. Instalacja dwóch turbosprężarek stała się remedium na niedobory mocy. Niestety most stał się przez to elementem eksploatacyjnym, ale taka jest cena niemal dwukrotnego przyrostu mocy. Atu ma wszak 281 koni mechanicznych i ponad 500Nm momentu obrotowego, co przekłada się na średnie trzynastki na wspomniane ćwierć mili. Dużą pomysłowością wykazał się budowniczy przy konstruowaniu układu wydechowego, który składa się m.in. z segmentu pochodzącego z ciężarówki Jelcz. Sky is the limit.

rura wydechowa samochodu

Pan Zdzisław na tym nie poprzestał. Aby projekt cieszył oko wprowadził szeroko zakrojone zmiany. Od zaszpachlowania klamek, klapy bagażnika, przedłużenia maski po namalowanie wzoru niebieskiej szachownicy na srebrnym lakierze. Oprócz tego na klapie pojawił się dość radykalnych rozmiarów spoiler, a seryjne wycieraczki ustąpiły miejsca jednej, postawionej na sztorc. Wszystko w zgodzie z duchem modyfikacji z tamtych lat.

wycieraczka

Maciej, obecny właściciel auta, pozostał wierny pierwotnej koncepcji, chociaż w niektórych aspektach zdecydował się na zmiany. Inna jest maska w której pojawił się wlot powietrza dla lepszego chłodzenia. Mniejszy jest również spoiler. Modyfikacji uległy też wypełnione siatką wloty powietrza czy przedni zderzak. Wisienką na tuningowym torcie są drzwi podnoszone do góry niczym w dwunastocylindrowych Lamborghini. Mimo, że nie są zbyt wygodne w codziennej eksploatacji Maciej nie chciał się ich pozbywać. Zmienił za to felgi z szesnastocalowych RH na większe Borbety.

podnoszone do góry drzwi

We wnętrzu dominuje kolor niebieski, chociaż jest go mniej niż w czasach kiedy auto należało jeszcze do pana Zdzisława. Co ciekawe motyw szachownicy ma swoją kontynuację na mocowaniu kubełkowych foteli. Wymienianie wszystkich modyfikacji tego auta mija się z celem, łatwiej wymienić seryjne elementy niż te, które wymieniono lub przerobiono.

tył Poloneza V6 BiTurbo

Jak dziś odbierany jest ten projekt? Z pewnością zwraca na siebie uwagę wszędzie, gdzie się pojawi. A Maciej nie kitra go w garażu, mimo braku klimatyzacji w sezonie zlotowym odwiedza liczne imprezy nie tylko w Mławie i okolicach. To dobrze, w ten sposób sprawia radość nie tylko jemu, ale i innym uczestnikom ruchu drogowego.

przód samochodu FSO Polonez V6 BiTurbo

Tak przygotowany FSO Polonez Atu jest z pewnością ekstremalnym przykładem tuningu z tamtych lat. Dziś mało kto wkłada tyle pracy w auto. Czy jest gustowny? Oczywiście można o tym dyskutować, ale z całą pewnością oddaje ducha wczesnych lat dwutysięcznych. Dziś sam styl modyfikacji w stylu „Szybkich i Wściekłych” jest historyczny, cieszy więc fakt, że ktoś nie tylko się o niego troszczy, ale i go rozwija. Ku chwale pamięci tak ikonicznych imprez jak Auto Tuning Show, na którym nota bene debiutował w roku 2003.