- 13 października, 2024
- Łukasz „Juby” Ptaszyński
- Fotosy z filmu: Fiat 126p FL - Zapomniany Maluch z Ząbek pod Warszawą
Często pytacie nas jak długo trwa proces pozyskiwania auta znalezionego w szopie czy innym garażu. Od momentu informacji, że gdzieś pod stertą rupieci ukryty jest motoryzacyjny skarb do jego wydobycia może minąć kilkanaście lat. Tak było w przypadku białego Fiata 126p „facelifting” z 1991 roku, o którym Czarek wiedział dłużej, niż trwa jego znajomość z Robertem.
Zacznę nietypowo, bo od GRATulacji: przyjaciel Muzeum Skarb Narodu, Czarek zdobył prawo jazdy kategorii B+E, dzięki czemu będzie mógł wydatniej pomagać w misjach transportowych Gratowników.
Gratulujemy! Stu gratów na haku!
Aby to uczcić postanowił odwiedzić pewien garaż w Ząbkach w którym od kilkunastu lat stacjonował biały „Maluch”. Czaro co jakiś czas sprawdzał czy 126p dalej tam jest, przypominał o sobie deklarując chęć zakupu. W końcu przyszedł ten dzień, w którym podpiął niewielką lawetę do Poloneza Kombi, na prawy fotel wsadził rozentuzjazmowanego Brykałę i pognał do powiatu wołomińskiego.
Miłośnicy szalonych lat 90., do których piszący te słowa się zalicza, kojarzą miejsce postoju Fiata z ząbkowsko-praską grupą przestępczą, której domniemanym bossem był „Dziad”. Tak się składa, że jego dom znajduje się zaledwie 500 metrów w linii prostej od celu podróży, więc Pan Henryk z pewnością „bujał” nad nim gołębie.
Chociaż „FL’a” trudno uznać legendą PRL’u jako że wyprodukowano go już po upadku systemu słusznie minionego, to już światkiem rozwijającego się, młodego polskiego kapitalizmu był bezapelacyjnie. Były to czasy, kiedy niewielu o nim marzyło, ale wielu mogło sobie w końcu na niego pozwolić.
W 1991 zadebiutował wprawdzie jego teoretyczny następca, FSM Cinquecento, ale 126p utrzymał się w produkcji. Ba, zjeżdżał z taśm produkcyjnych dłużej niż projekt X1/79, a przez pewien czas stał w salonach sprzedaży obok jego następcy, czyli Seicento. Nic w tym dziwnego, że Fiat utrzymywał ten model przy życiu tak długo, jak było to możliwe, skoro nawet w roku 2000 zajmował wysokie miejsce w rankingu sprzedaży.
Był najtańszym nowym samochodem o prostej konstrukcji. Każdy umiał go naprawić, każdy miał do niego sentyment. Oczywiście już w 1991 roku był modelem przestarzałym, ale można było na nim jako tako polegać. Nie trapiły go problemy znane z wersji BIS, ale to inna historia.
7790 kilometrów przebiegu
Bohater tej opowieści nie nawinął na koła przesadnej ilości kilometrów, licznik w momencie przyjazdu ekipy gratowniczej wskazywał 7790 kilometrów. I to po nim widać. Robert, ewidentnie zazdrosny, że taki okaz trafi nie do niego, a do Czarka zaczął podawać w wątpliwość sensowność jazdy tak niskoprzebiegowym autem, ale na szczęście nie popsuł tym nikomu humoru. Także roztaczanie wizji o niemożności wjazdu tym autem do warszawskiej Strefy Czystego Transportu czy czarnych scenariuszy dotyczących rejestracji go na zabytkowe tablice nie zniechęciły nowego właściciela. Szczególnie, że stan pojazdu potwierdza nie tylko niski przebieg, ale i dobre warunki przechowywania.
Karoseria w kolorze Bianco Corfu prezentuje się niemal nieskazitelnie. Wprawdzie na klapie bagażnika jest odparzenie po kole zapasowym, które musiało leżeć tam całkiem długo, a przednia szyba jest rozwarstwiona, ale to tyle minusów. Szczeliny są równe, nadwozie proste, lakier oryginalny. Nawet plastikowe zderzaki zachowały swój pierwotny kolor i obejdą się bez sztuczek z opalarką. Wóz ma czarne klamki, lusterka łezki i smaczki w stylu zabezpieczenia wlewu paliwa czy gumowe maskownice wylotów powietrza z komory silnika. Po tych ostatnich widać upływ czasu, nie wszystkie literki z pierwotnych napisów „SPORT” zostały na swoim miejscu, ale takie tuningowe artefakty z przełomu lat 80. i 90. można jeszcze zdobyć.
Patrząc na kombi Czara lubi on modyfikacje z epoki, ale czy 126p otrzyma pasek antystatyczny i korale na fotele – nie wiem. Karoseria nosi wyraźne ślady fluidolu, została więc solidnie zabezpieczona przed korozją „za młodu”. Zresztą mały przebieg i dobre warunki w garażu strzegły stanu nadwozia tego „Małera”. Wystarczyło napompować opony i można było wypchnąć go na światło dzienne.
Mimo 33 lat na karku wytwór Fabryki Samochodów Małolitrażowych wygląda i pachnie jak nowy, także w przestrzeni bagażowej. Kluczyki też pachną nowością, w ogóle nie wyglądają na zużyte. Wnętrze zachowało się w równie dobrym stanie. Wieniec kierownicy o fabrycznej fakturze, niewysiedziane fotele, deska rozdzielcza bez najmniejszego pęknięcia i… radioodtwarzacz z kasetą. Oczywiście z przegrywaną piracko muzyką chodnikową.
We wnętrzu uchowała się gazeta z 1993 roku w której Robert znalazł nie tylko kurs dolara (19 650zł w złotówkach przed denominacją) ale i reklamę kontyngentu bezcłowego 1994 aut marki Honda. Derma w bajecznym stanie, wszystkie elementy za swoim miejscu.
We wnętrzu uchowała się gazeta z 1993 roku w której Robert znalazł nie tylko kurs dolara (19 650zł w złotówkach przed denominacją) ale i reklamę kontyngentu bezcłowego 1994 aut marki Honda. Derma w bajecznym stanie, wszystkie elementy za swoim miejscu.
Po umyciu auta (uwaga, sceny z myjni to graciarskie porno!) samochód prezentuje się nader dobrze. W tym miejscu pragnę też zwrócić Waszą uwagę na bajecznie piękne ujęcia filmowe Malucha na lawecie ciągniętej przez Poloneza. Wracając do 126p.
Oczywiście nie jest to stan fabrycznie nowego auta (niemiecka nota 1), ale po delikatnym detailingu będzie idealny. Największym problemem z zewnątrz jest brak błotochronu i delikatna skaza przy klapie silnika. Ocena na teraz to mocne szkolne 4, po detailingu będzie 5.
Byleby nie przedobrzyć. Niestety rzut oka pod auto zdradza pewne niedogodności. Nie jest idealnie, jest tam trochę rdzy, należy przyjrzeć się tarczom kotwiczym, być może wymienić wahacze.
Na szczęście mechanika do „małego fiata” jest dostępna w miarę jeszcze sensownych cenach i łatwa do naprawy, liczy się stan blacharski a ten jest znakomity! Robert chciał na szybko go odpalić, jednak Czarek pogroził mu palcem i powstrzymał przed pochopnym manewrem. Lepiej podejść do tematu systemowo, wymienić pięty achillesowe i cieszyć się bezawaryjnym rozruchem.
Nowy nabytek Czara jest zjawiskowy. Warto było cierpliwie czekać 15 lat na ten eksponat. Wszystkich ogarnął dobry humor. Właściciel oprócz auta w niesamowitym stanie zachowania otrzymał bluzę z pomarańczowym 126p (możecie taką kupić w naszym sklepie internetowym). Artur przypomniał sobie zapach białego Fiata swojego dziadka. Michał odetchnął z ulgą, że udało nagrać się ten film w terminie. A Robert jak zwykle cieszy się, że graty dają radę!